Wchodząc na zatłoczony rynek, rozbrzmiewający mnogością języków, gwarnymi sukiennicami, urwanym hejnałem z Mariackiego o dwunastej, czułem ogromną radość. Kraków jest moim miastem. Planty pomimo zaawansowanej jesieni, wydawały się nadal zielone. Wrażenia nie popsuł nawet padający deszcz, czy mróz wypełzający jak Smok Wawelski ze swej groty. Te uliczki, przepyszny wegański ramen. To okrąglak o pierwszej w nocy i falafel (sejtany były zamknięte – smuteczek).
Uwielbiam Kraków, a jeszcze bardziej od Krakowa, uwielbiam krakusów. To niesamowite jacy to są uprzejmi ludzie (albo mam szczególne szczęście). Tutaj hotele rezerwujesz bez zadatku, tutaj wieczorami na każdym rogu składają obietnice cudów i dziwów.
Kraków, tutaj czuje się prawie tak samo jak w Łodzi.
Radość moja była jednak podwójna, bo zostałem zaproszony na konferencję Tak Brzmi Miasto organizowaną przez Fundację Krakowska Scena Muzyczna. Dlaczego się tak cieszyłem? Chciałem poznać osoby odpowiedzialne za udaną unifikację sceny muzycznej. W 2014 roku, kiedy zacząłem organizować koncerty w Łodzi pod nazwą Misja Muzyka, w nieistniejącym już klubie „New York” na Piotrkowskiej 62, słyszałem o tej krakowskiej inicjatywie. Chciałem wtedy zrobić to samo w Łodzi. Plany i chęci były ogromne, ale na nich się skończyło. Zniechęciłem się, bo samemu to można sobie herbaty zrobić. Młody byłem, butny i pozbawiony jakiegokolwiek doświadczenia w organizowaniu czegoś większego niż koncerty na trzy zespoły jednego wieczora (czemu największym problemem jest zawsze perkusja?).
Jakoś w 2014-2015 napisałem do Krakowskiej Sceny Muzycznej, czy by mi nie podpowiedzieli, jak to zrobić w Łodzi. Zaproponowali nawet, że nie tylko podpowiedzą, ale i chętnie pomogą. Niestety, na tamten czas, byłem bardzo zaborczy. Nie chciałem żeby „ktoś” zabrał mi inicjatywę. Z “pełną stanowczością i przytomnością umysłu” stwierdzam, że przez moje deficyty, Łódź utraciła wtedy szansę (Sic!) na „Łódzką Scenę Muzyczną”.
Albo przez moje lenistwo i brak doświadczenia ¯\_(ツ)_/¯.
Do tego czasu Łódź wzbogaciła się o festiwal showcase’owy Great September, który w tym roku (tj. w 2023) miał swoją drugą edycje. Wcześniej Łódź, miała także swój festiwal muzyczny Domoffon, który organizowany był przez ówczesny klub Dom na Off Piotrkowskiej. To tam w 2017 roku grała m.in. Siksa (OFF Katowice, pamiętamy!), Alles (przepiękna interpretacja „Hymnu o miłości” zespołu Guernica Y Luno), ale też Pr08l3m, który rapował o tym, że żyjemy w cyberpunku, zanim to się stało modne. Grała też Soniamiki, której twórczość z tego miejsca bardzo polecam. Dobre elektroniczne granie i dwa niezapomniane hity – Lemoniada i Fantazi. Może niedługo pojawi się oddolna inicjatywa, która będzie wspierała młode zespoły, promowała ich twórczość? Mam taką nadzieję i trzymam za każdy tego rodzaju pomysł kciuki. Dwie powyższe imprezy to na pewno nie wszystkie, które uświetniają moje miasto. Trzeba wspomnieć o Yapie, która po pandemicznych perturbacjach wróciła do politechnicznej Zatoki Sportu, to także podszyta nostalgią do lat dziewięćdziesiątych Parada Wolności, nie wspominając o minionym Łódźstock i innych pomniejszych inicjatywach.
Trochę jednak odpłynąłem od tematu. Odwiedziłem Kraków, nie po to, żeby zjeść krakowskiego obwarzanka za 3,50 zł sztuka, ale po to, żeby na własne oczy i uszy przekonać się jak brzmi to miasto.
Konferencja Tak Brzmi Miasto pod tytułem “Kariera” dotykała szerokiego tematu kariery w branży muzycznej. W ostatnim wydaniu podcastu (ten o Tak Brzmi Miasto), Michał Wójcik (spiritus movens całego zamieszania) powiedział bardzo ciekawą rzecz:
“Rzadko o tym mówimy […], że niekoniecznie trzeba grać na instrumencie muzycznym żeby być w branży muzycznej. Mnóstwo zawodów w branży muzycznej, nie jest wiązanych z instrumentem a nadal są z muzyką, czy wokół muzyki i nawet jeśli się jest księgowym w […] agencji to […] że to też potrafi […] wynagrodzić jeśli ktoś chce pracować blisko muzyki.”
To też są działania wokół zespołu. Takiemu zespołowi trzeba zaplanować trasę, zorganizować koncert, rozliczyć koszty, wydać płyty, rozpromować muzykę w mediach nowych jak i starych. To są ogromne ilości roboczogodzin, które zwykle pokrywane są przez co bardziej rzutkich członków danego zespołu, ale i tak na dłuższą metę nie da się robić działań około-zespołowych oraz jednocześnie tworzyć muzykę. Jak przyjdzie zmęczenie, wtedy pojawia się zwykle jakiś przyjaciel lub przyjaciółka zespołu, która ma akurat tyle wolnego czasu, że może zająć się tymi absorbującymi aspektami. Potem okazuje się, że albo ta osoba na pełny etat wchodzi w branżę muzyczną i bierze pod swoją opiekę drugi, trzeci zespół, zaczyna to przynosić pierwsze większe pieniądze i otwiera działalność gospodarczą. To całkiem przyjemny plan na karierę w branży. Okupiony paroma wyrzeczeniami i myślę, że czasem nietrafionymi inwestycjami, ale na dłuższą metę robi się w muzyce, to nie może być nudne! To spotkania na konferencjach, na showcase’ach, na koncertach. To godziny w trasie.
I o tym m.in. były wykłady, których można było posłuchać na konferencji Tak Brzmi Miasto.
Ja sam, skorzystałem z czterech wykładów. Pierwszym wykładem, był panel otwarcia, którego tematem było pytanie „Z czego składa się kariera?”. Michał Wójcik rozmawiał z trójką prelegentów – Chiarą Michieletto, Boyanem Pinterem, Lisą Nastą. Każdy z wypowiadających się, to osoby, które pracują przy muzyce. Chiara jest tour managerem, kierowniczką produkcji. Pracowała w zespole managerskim Björk. Boyan początkowo był muzykiem, ale zajmował się logistyką i także był managerem biznesowym zespołów. Lisa natomiast, jest managerką wydarzeń i współtworzy program festiwali w Wielkiej Brytanii – Glastonbury Festival, WOMAD i Weyfest. Jest także lutniczką i prowadziła sklep muzyczyny Surrey Strings, gdzie zaprogramowała roczny projekt muzyczny, w którym występowało ponad 200 artystów i zespołów rocznie (sic!).
Z panelu otwarcia wyszedłem ze zdaniem Boyana, który powiedział, że (parafrazuję)
praca przy muzyce jest słabo mierzalna, bo pracujesz pół roku nad logistyką koncertu, rezerwujesz hotele, planujesz trasę przejazdu ciężarówek ze sprzętem, przygotowujesz umowy, organizujesz ochronę, gasisz pożary – tylko dla dwugodzinnego koncertu.
Boyan jednak stwierdził, że pomimo ogromu pracy, jest to bardzo satysfakcjonujące.
A piszę to, żeby podkreślić z kim możecie się spotkać, jeśli wybierzecie się na taką konferencję. Kogo byście nie zaczepili to każdy uczestnik coś w muzyce robił, robi albo zamierza robić. Można wymienić się doświadczeniami z każdej dziedziny, która wokół muzyki krąży (ja np. rozmawiałem przeszło godzinę z Jędrzejem z podcastu „Cierpienia Młodego Muzyka” o technikaliach i sposobach na podcasty muzyczne. Przez moją rozmowę z Jedrzejem, przeszedł mi koło ucha koncert zespołu Mona Polaski (sorry boys, słyszymy się w Łodzi). Tak na marginesie, Konferencja zaczęła się dosyć zabawnie. Czekałem na dole Pałacu Potockich i spotkałem Bartka “Borówkę” Borowicza, który początkowo mnie nie poznał. Nic dziwnego, w końcu rozmawiałem z nim pod koniec 2018 r., miał prawo mnie nie pamiętać.
Moim zdaniem, konferencja muzyczna (w sumie jakakolwiek konfernecja) to miejsce gdzie nie tylko słuchasz doświadczeń innych muzyków czy korzystasz z bogatego programu, ale też rozmawiasz i wymieniasz się wiedzą.
Drugim panelem, o którym szerzej napiszę w odrębnym artykule, to wykład Karo Glazer o tytule „Kariera wokół piosenki”. Wykład, który wywrócił moje pojęcie o pisaniu piosenek i zmienił o 180 stopni podejście do tematu weny. Później miałem okazję nagrać krótki wywiad z Karo, którego będzie można posłuchać w podcaście Misja Muzyka.
Wieczorem w trzech miejscach nieopodal krakowskiego rynku (Tu i ówdzie, Klub re, Poczta Główna) artyści starannie wyselekcjonowani przez organizatorów konferencji, grali koncerty. Sam byłem na trzech z nich. (Kraków wieczorem, pomimo jego zaczepialności jest bardzo przyjemny i magiczny – ale to już chyba pisałem).
Udało mi się zobaczyć na żywo następujące zespoły:
Francis Tuan - Przyszedłem w trakcie, Francis zaczynał grać „Samca Omegę”. Pierwsze co mnie uderzyło, to jak dobrze zespół się bawi grając ze sobą. Ta atmosfera serdeczności udziela się bardzo szybko i razem z zespołem zaczynasz śpiewać o tym, jakim to „samcem omega” jesteś i jak to nie trzeba się ciebie bać. Potem trzeba było ochłonąć, wyjść na zewnątrz i złapać świeżego krakowskiego powietrza.
Franek Warzywa & Młody Budda - Po szybkim audioteście zaczęli grać Franek Warzywa z Młodym Buddą. Po minucie grania wstałem i stwierdziłem, że tak nie można grać. To jest skandal, nigdy nie słyszałem aby ktokolwiek tworzył podobną muzykę. Przyznam się, że nie znałem Franka i jego twórczości. Kupiłem ją od razu jak minął szok spowodowany spotkaniem z odświeżającą nowością. Ściana emocji, połamane frazowanie – podczas koncertu towarzyszy nieznane, czaruje zabawa z sylabami tekstu, (będzie siedziała w rytmie, czy może zostanie przeciągnięta?). Przepiękna to była sztuka i nie zapomnę jej nigdy. Z niecierpliwością czekam na koncert w Łodzi.
USO 9001 - Po koncercie Franka i Buddy, szybko pobiegłem do Klubu Re na koncert USO 9001, który trwał równolegle z Warzywami. Bałem się, że nie zdążę więc z większą stanowczością odmawiałem skosztowania cudów Krakowa. Skupiłem się tylko na tym, żeby chociaż przez moment posłuchać zespołu, o którym słyszałem dużo dobrego. Zdążyłem, zszedłem pod ziemię i od razu dostałem z połamanego rytmu perkusji, rozciągniętych akordów gitary i krzykliwego, gadającego saksofonu. Po koncercie, wpadłem na pomysł jak zacznę wywiad z chłopakami, jeśli kiedykolwiek będzie nam dane porozmawiać, a rozmowę nagrać. To były trzy intensywne utwory, które mnie obudziły i przygotowały na dalszy wieczór.
Nastała noc, a potem ranek – dzień drugi konferencji.
Pierwszym panelem, z którego skorzystałem drugiego dnia, było spotkanie z Maciejem Niewiadomskim - założycielem Syrio, w którym Maciej oprócz “CEOwania” zajmuje się także A&R. Panel był zatytułowany “Mojego managera okiem” i w pierwszej części dotyczył drogi Macieja, z członka zespołu, później aktora musicalowego, po managerowanie zespołom by finalnie sformalizować swoją działalność. Maciej opowiadał o tym jakie cechy i umiejętności musi posiadać dobry manager. Chciałem po panelu z nim porozmawiać i nagrać naszą rozmowę, ale się nie udało. Może kiedyś jeszcze porozmawiamy.
Bardzo chciałem pojawić się na panelu z Mateuszem Jarząbkiem. To była sesja Q&A z udziałem Dobrosławy „Aljas” Król i Mateusza Jarząbka. Była prowadzona przez Damiana Sikorskiego, dziennikarza radiowego. Panel miał tytuł „Kariera w 2023” i skupiał się na promocji w internecie, na Tik Toku. Z panelu zapamiętałem dwie rzeczy, pierwsza to podejście do algorytmów. Mateusz powiedział, że algorytmy bardzo dobrze nas znają i proponują rzeczy, które z pewnością się nam spodobają, dlatego jeśli zamierzamy przepalić gotówkę na reklamy na platformach społecznościowych, to nie warto celować w konkretny typ odbiorcy. Najlepiej ustawić reklamę domyślnie, a algorytm rozpozna swoich. Druga rzecz jaka wybrzmiała, to tworzenie viralowych treści. Niekoniecznie tworzenie virali spowoduje przejście na profil zespołu. Padło pytanie z publiczności o ilość przejść z zawartości profilu Bulsjarz (PIEEEEEEEESEEEEEEK) na profil zespołu The Bullseyes i okazało się, że ta migracja jest szczątkowa.
Do Łodzi przyjechałem bardzo naładowany. Już miałem kilka pomysłów jak rozwinąć dalej podcast. Co jeszcze, oprócz audio, mogę zaoferować w temacie rozmów o muzyce i około-muzycznych. Miałem przyjemność porozmawiać z paroma osobami, nawet dostałem od Mai Krav przedpremierowy singiel „Vistula” do posłuchania. Przywiozłem garść wizytówek, a klapa laptopa została ozdobiona trzema nowymi naklejkami.
Jeśli po tej lekturze żałujesz, że Cię nie było w Krakowie na TBM, to nic straconego. Ekipa odpowiedzialna za konferencję nagrywała wykłady i możesz za ¼ kwoty pełnego biletu wykupić dostęp do tych materiałów, do czego gorąco zachęcam.
Ja na pewno w przyszłym roku będę chciał znowu zagościć w Krakowie, bo tam fajni ludzie mieszkają, a sam Kraków z pewnością brzmi jak deszcz padający na Brackiej.
PS Na konferencji byłem z chłopakami ze Spontanwave, ale moje doświadczenia opisuje z mojej perspektywy, bo tak mi łatwiej. Warto na takie wydarzenia zebrać większą drużynę, dzięki drużynie poznasz więcej osób, a wieczorem będzie z kim jeść falafele o pierwszej przy okrąglaku.
Jak brzmi miasto?
Jak brzmi miasto?
Jak brzmi miasto?
Kraków jest moim miastem.
Wchodząc na zatłoczony rynek, rozbrzmiewający mnogością języków, gwarnymi sukiennicami, urwanym hejnałem z Mariackiego o dwunastej, czułem ogromną radość. Kraków jest moim miastem. Planty pomimo zaawansowanej jesieni, wydawały się nadal zielone. Wrażenia nie popsuł nawet padający deszcz, czy mróz wypełzający jak Smok Wawelski ze swej groty. Te uliczki, przepyszny wegański ramen. To okrąglak o pierwszej w nocy i falafel (sejtany były zamknięte – smuteczek).
Uwielbiam Kraków, a jeszcze bardziej od Krakowa, uwielbiam krakusów. To niesamowite jacy to są uprzejmi ludzie (albo mam szczególne szczęście). Tutaj hotele rezerwujesz bez zadatku, tutaj wieczorami na każdym rogu składają obietnice cudów i dziwów.
Kraków, tutaj czuje się prawie tak samo jak w Łodzi.
Radość moja była jednak podwójna, bo zostałem zaproszony na konferencję Tak Brzmi Miasto organizowaną przez Fundację Krakowska Scena Muzyczna. Dlaczego się tak cieszyłem? Chciałem poznać osoby odpowiedzialne za udaną unifikację sceny muzycznej. W 2014 roku, kiedy zacząłem organizować koncerty w Łodzi pod nazwą Misja Muzyka, w nieistniejącym już klubie „New York” na Piotrkowskiej 62, słyszałem o tej krakowskiej inicjatywie. Chciałem wtedy zrobić to samo w Łodzi. Plany i chęci były ogromne, ale na nich się skończyło. Zniechęciłem się, bo samemu to można sobie herbaty zrobić. Młody byłem, butny i pozbawiony jakiegokolwiek doświadczenia w organizowaniu czegoś większego niż koncerty na trzy zespoły jednego wieczora (czemu największym problemem jest zawsze perkusja?).
Jakoś w 2014-2015 napisałem do Krakowskiej Sceny Muzycznej, czy by mi nie podpowiedzieli, jak to zrobić w Łodzi. Zaproponowali nawet, że nie tylko podpowiedzą, ale i chętnie pomogą. Niestety, na tamten czas, byłem bardzo zaborczy. Nie chciałem żeby „ktoś” zabrał mi inicjatywę. Z “pełną stanowczością i przytomnością umysłu” stwierdzam, że przez moje deficyty, Łódź utraciła wtedy szansę (Sic!) na „Łódzką Scenę Muzyczną”.
Albo przez moje lenistwo i brak doświadczenia ¯\_(ツ)_/¯.
Do tego czasu Łódź wzbogaciła się o festiwal showcase’owy Great September, który w tym roku (tj. w 2023) miał swoją drugą edycje. Wcześniej Łódź, miała także swój festiwal muzyczny Domoffon, który organizowany był przez ówczesny klub Dom na Off Piotrkowskiej. To tam w 2017 roku grała m.in. Siksa (OFF Katowice, pamiętamy!), Alles (przepiękna interpretacja „Hymnu o miłości” zespołu Guernica Y Luno), ale też Pr08l3m, który rapował o tym, że żyjemy w cyberpunku, zanim to się stało modne. Grała też Soniamiki, której twórczość z tego miejsca bardzo polecam. Dobre elektroniczne granie i dwa niezapomniane hity – Lemoniada i Fantazi. Może niedługo pojawi się oddolna inicjatywa, która będzie wspierała młode zespoły, promowała ich twórczość? Mam taką nadzieję i trzymam za każdy tego rodzaju pomysł kciuki. Dwie powyższe imprezy to na pewno nie wszystkie, które uświetniają moje miasto. Trzeba wspomnieć o Yapie, która po pandemicznych perturbacjach wróciła do politechnicznej Zatoki Sportu, to także podszyta nostalgią do lat dziewięćdziesiątych Parada Wolności, nie wspominając o minionym Łódźstock i innych pomniejszych inicjatywach.
Trochę jednak odpłynąłem od tematu. Odwiedziłem Kraków, nie po to, żeby zjeść krakowskiego obwarzanka za 3,50 zł sztuka, ale po to, żeby na własne oczy i uszy przekonać się jak brzmi to miasto.
Konferencja Tak Brzmi Miasto pod tytułem “Kariera” dotykała szerokiego tematu kariery w branży muzycznej. W ostatnim wydaniu podcastu (ten o Tak Brzmi Miasto), Michał Wójcik (spiritus movens całego zamieszania) powiedział bardzo ciekawą rzecz:
“Rzadko o tym mówimy […], że niekoniecznie trzeba grać na instrumencie muzycznym żeby być w branży muzycznej. Mnóstwo zawodów w branży muzycznej, nie jest wiązanych z instrumentem a nadal są z muzyką, czy wokół muzyki i nawet jeśli się jest księgowym w […] agencji to […] że to też potrafi […] wynagrodzić jeśli ktoś chce pracować blisko muzyki.”
To też są działania wokół zespołu. Takiemu zespołowi trzeba zaplanować trasę, zorganizować koncert, rozliczyć koszty, wydać płyty, rozpromować muzykę w mediach nowych jak i starych. To są ogromne ilości roboczogodzin, które zwykle pokrywane są przez co bardziej rzutkich członków danego zespołu, ale i tak na dłuższą metę nie da się robić działań około-zespołowych oraz jednocześnie tworzyć muzykę. Jak przyjdzie zmęczenie, wtedy pojawia się zwykle jakiś przyjaciel lub przyjaciółka zespołu, która ma akurat tyle wolnego czasu, że może zająć się tymi absorbującymi aspektami. Potem okazuje się, że albo ta osoba na pełny etat wchodzi w branżę muzyczną i bierze pod swoją opiekę drugi, trzeci zespół, zaczyna to przynosić pierwsze większe pieniądze i otwiera działalność gospodarczą. To całkiem przyjemny plan na karierę w branży. Okupiony paroma wyrzeczeniami i myślę, że czasem nietrafionymi inwestycjami, ale na dłuższą metę robi się w muzyce, to nie może być nudne! To spotkania na konferencjach, na showcase’ach, na koncertach. To godziny w trasie.
I o tym m.in. były wykłady, których można było posłuchać na konferencji Tak Brzmi Miasto.
Ja sam, skorzystałem z czterech wykładów. Pierwszym wykładem, był panel otwarcia, którego tematem było pytanie „Z czego składa się kariera?”. Michał Wójcik rozmawiał z trójką prelegentów – Chiarą Michieletto, Boyanem Pinterem, Lisą Nastą. Każdy z wypowiadających się, to osoby, które pracują przy muzyce. Chiara jest tour managerem, kierowniczką produkcji. Pracowała w zespole managerskim Björk. Boyan początkowo był muzykiem, ale zajmował się logistyką i także był managerem biznesowym zespołów. Lisa natomiast, jest managerką wydarzeń i współtworzy program festiwali w Wielkiej Brytanii – Glastonbury Festival, WOMAD i Weyfest. Jest także lutniczką i prowadziła sklep muzyczyny Surrey Strings, gdzie zaprogramowała roczny projekt muzyczny, w którym występowało ponad 200 artystów i zespołów rocznie (sic!).
Z panelu otwarcia wyszedłem ze zdaniem Boyana, który powiedział, że (parafrazuję)
Boyan jednak stwierdził, że pomimo ogromu pracy, jest to bardzo satysfakcjonujące.
A piszę to, żeby podkreślić z kim możecie się spotkać, jeśli wybierzecie się na taką konferencję. Kogo byście nie zaczepili to każdy uczestnik coś w muzyce robił, robi albo zamierza robić. Można wymienić się doświadczeniami z każdej dziedziny, która wokół muzyki krąży (ja np. rozmawiałem przeszło godzinę z Jędrzejem z podcastu „Cierpienia Młodego Muzyka” o technikaliach i sposobach na podcasty muzyczne. Przez moją rozmowę z Jedrzejem, przeszedł mi koło ucha koncert zespołu Mona Polaski (sorry boys, słyszymy się w Łodzi). Tak na marginesie, Konferencja zaczęła się dosyć zabawnie. Czekałem na dole Pałacu Potockich i spotkałem Bartka “Borówkę” Borowicza, który początkowo mnie nie poznał. Nic dziwnego, w końcu rozmawiałem z nim pod koniec 2018 r., miał prawo mnie nie pamiętać.
Moim zdaniem, konferencja muzyczna (w sumie jakakolwiek konfernecja) to miejsce gdzie nie tylko słuchasz doświadczeń innych muzyków czy korzystasz z bogatego programu, ale też rozmawiasz i wymieniasz się wiedzą.
Drugim panelem, o którym szerzej napiszę w odrębnym artykule, to wykład Karo Glazer o tytule „Kariera wokół piosenki”. Wykład, który wywrócił moje pojęcie o pisaniu piosenek i zmienił o 180 stopni podejście do tematu weny. Później miałem okazję nagrać krótki wywiad z Karo, którego będzie można posłuchać w podcaście Misja Muzyka.
Wieczorem w trzech miejscach nieopodal krakowskiego rynku (Tu i ówdzie, Klub re, Poczta Główna) artyści starannie wyselekcjonowani przez organizatorów konferencji, grali koncerty. Sam byłem na trzech z nich. (Kraków wieczorem, pomimo jego zaczepialności jest bardzo przyjemny i magiczny – ale to już chyba pisałem).
Udało mi się zobaczyć na żywo następujące zespoły:
Francis Tuan - Przyszedłem w trakcie, Francis zaczynał grać „Samca Omegę”. Pierwsze co mnie uderzyło, to jak dobrze zespół się bawi grając ze sobą. Ta atmosfera serdeczności udziela się bardzo szybko i razem z zespołem zaczynasz śpiewać o tym, jakim to „samcem omega” jesteś i jak to nie trzeba się ciebie bać. Potem trzeba było ochłonąć, wyjść na zewnątrz i złapać świeżego krakowskiego powietrza.
Franek Warzywa & Młody Budda - Po szybkim audioteście zaczęli grać Franek Warzywa z Młodym Buddą. Po minucie grania wstałem i stwierdziłem, że tak nie można grać. To jest skandal, nigdy nie słyszałem aby ktokolwiek tworzył podobną muzykę. Przyznam się, że nie znałem Franka i jego twórczości. Kupiłem ją od razu jak minął szok spowodowany spotkaniem z odświeżającą nowością. Ściana emocji, połamane frazowanie – podczas koncertu towarzyszy nieznane, czaruje zabawa z sylabami tekstu, (będzie siedziała w rytmie, czy może zostanie przeciągnięta?). Przepiękna to była sztuka i nie zapomnę jej nigdy. Z niecierpliwością czekam na koncert w Łodzi.
USO 9001 - Po koncercie Franka i Buddy, szybko pobiegłem do Klubu Re na koncert USO 9001, który trwał równolegle z Warzywami. Bałem się, że nie zdążę więc z większą stanowczością odmawiałem skosztowania cudów Krakowa. Skupiłem się tylko na tym, żeby chociaż przez moment posłuchać zespołu, o którym słyszałem dużo dobrego. Zdążyłem, zszedłem pod ziemię i od razu dostałem z połamanego rytmu perkusji, rozciągniętych akordów gitary i krzykliwego, gadającego saksofonu. Po koncercie, wpadłem na pomysł jak zacznę wywiad z chłopakami, jeśli kiedykolwiek będzie nam dane porozmawiać, a rozmowę nagrać. To były trzy intensywne utwory, które mnie obudziły i przygotowały na dalszy wieczór.
Nastała noc, a potem ranek – dzień drugi konferencji.
Pierwszym panelem, z którego skorzystałem drugiego dnia, było spotkanie z Maciejem Niewiadomskim - założycielem Syrio, w którym Maciej oprócz “CEOwania” zajmuje się także A&R. Panel był zatytułowany “Mojego managera okiem” i w pierwszej części dotyczył drogi Macieja, z członka zespołu, później aktora musicalowego, po managerowanie zespołom by finalnie sformalizować swoją działalność. Maciej opowiadał o tym jakie cechy i umiejętności musi posiadać dobry manager. Chciałem po panelu z nim porozmawiać i nagrać naszą rozmowę, ale się nie udało. Może kiedyś jeszcze porozmawiamy.
Bardzo chciałem pojawić się na panelu z Mateuszem Jarząbkiem. To była sesja Q&A z udziałem Dobrosławy „Aljas” Król i Mateusza Jarząbka. Była prowadzona przez Damiana Sikorskiego, dziennikarza radiowego. Panel miał tytuł „Kariera w 2023” i skupiał się na promocji w internecie, na Tik Toku. Z panelu zapamiętałem dwie rzeczy, pierwsza to podejście do algorytmów. Mateusz powiedział, że algorytmy bardzo dobrze nas znają i proponują rzeczy, które z pewnością się nam spodobają, dlatego jeśli zamierzamy przepalić gotówkę na reklamy na platformach społecznościowych, to nie warto celować w konkretny typ odbiorcy. Najlepiej ustawić reklamę domyślnie, a algorytm rozpozna swoich. Druga rzecz jaka wybrzmiała, to tworzenie viralowych treści. Niekoniecznie tworzenie virali spowoduje przejście na profil zespołu. Padło pytanie z publiczności o ilość przejść z zawartości profilu Bulsjarz (PIEEEEEEEESEEEEEEK) na profil zespołu The Bullseyes i okazało się, że ta migracja jest szczątkowa.
Do Łodzi przyjechałem bardzo naładowany. Już miałem kilka pomysłów jak rozwinąć dalej podcast. Co jeszcze, oprócz audio, mogę zaoferować w temacie rozmów o muzyce i około-muzycznych. Miałem przyjemność porozmawiać z paroma osobami, nawet dostałem od Mai Krav przedpremierowy singiel „Vistula” do posłuchania. Przywiozłem garść wizytówek, a klapa laptopa została ozdobiona trzema nowymi naklejkami.
Jeśli po tej lekturze żałujesz, że Cię nie było w Krakowie na TBM, to nic straconego. Ekipa odpowiedzialna za konferencję nagrywała wykłady i możesz za ¼ kwoty pełnego biletu wykupić dostęp do tych materiałów, do czego gorąco zachęcam.
Ja na pewno w przyszłym roku będę chciał znowu zagościć w Krakowie, bo tam fajni ludzie mieszkają, a sam Kraków z pewnością brzmi jak deszcz padający na Brackiej.
PS Na konferencji byłem z chłopakami ze Spontanwave, ale moje doświadczenia opisuje z mojej perspektywy, bo tak mi łatwiej. Warto na takie wydarzenia zebrać większą drużynę, dzięki drużynie poznasz więcej osób, a wieczorem będzie z kim jeść falafele o pierwszej przy okrąglaku.